...i nie chodzi mi o Warszawę tylko o Murcję - stolicę hiszpańskiego regionu o tej samej nazwie. Lubię tutaj czuć się jak turystka, pomimo tego, że miasto jest mi doskonale znane. I chociaż każda wizyta daje mi okazję zauważyć coś nowego to i tak chyba największą radość czerpię z kroczenia uliczkami, które są najbardziej znajome.
Sezon na pomarańcze i mandarynki trwa w najlepsze. Takie "dzikie" są co prawda gorzko-kwaśne ( bo znam takich, którzy próbowali :) ) ale fajnie się prezentują i dodają miastu kolorytu. Pomarańczowe drzewka na hiszpańskich ulicach chyba nigdy nie przestaną mnie cieszyć i zachwycać.
Najbardziej popularnym placem w mieście jest Plac Katedralny. Katedra sąsiaduje z urzekającymi, pastelowymi kamienicami, w których znajduje się między innymi Szkoła Muzyczna oraz Szkoła Sztuk Dramatycznych i Tańca. Kiedy tam spacerowałam w miniony poniedziałek ktoś tak pięknie śpiewał i grał na gitarze, że wywołał u mnie wzruszenie i gęsią skórkę.
Tegoroczna zima wygląda w Hiszpanii głównie tak jak na zdjęciach, czyli słońce i oszałamiające niebieskie niebo. Mój dzień w Murcji też taki był, co tylko wzmogło we mnie uczucie, że są wakacje a ja jestem turystką. A gdy kawiarniane, uliczne stoliki zaczęły w czasie siesty zapełniać się ludźmi to już w ogóle zrobiło mi się super przyjemnie. I kiedy usiadłam na kawę i ciastko to jedyne czego pragnęłam, to żeby ta chwila trwała wiecznie. Moment podniesienia się z wygodnego, wiklinowego fotela przeciągałam w nieskończoność, a kiedy już się na to zdecydowałam to dwie minuty później ponownie miałam ochotę gdzieś przycupnąć i wystawić twarz do słońca.
W związku z tym, że póki co w Murcji zimy - czyli pory deszczowej i chłodnej - nie ma, rzeka Segura przepływająca przez miasto wygląda tak jak wygląda. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale ta rzeka jest naprawdę duża, przepływa przez cztery prowincje, po czym po pokonaniu 325 km wpływa do Morza Śródziemnego. Po deszczu wygląda bardziej imponująco :). Jak widać nawet "duża ryba" ma utrudnione warunki do życia, bo przy bardziej sprzyjającym poziomie wody spełnia funkcję fontanny i tryska wodą, a rzeka umożliwia uprawianie np. kajakowania a w bardziej dzikich miejscach organizowany jest rafting.
Jestem zachwycona tym gołębiem, który mi tak cudnie zapozował. Mistrz pierwszego planu!
Murcja to miasto placów, o czym dowiedziałam się od angielskiego małżeństwa pijącego kawę przy stoliku obok. W informacji turystycznej dostali Oni ulotki i mapy, z czego jedna proponowała poznanie miasta właśnie szlakiem placów - i tak spacerowali owi Anglicy. Owszem, placów w Murcji sporo, od tych dużych do tych malutkich, które lepiej obrazuje słowo placyk. I jak dla mnie takie place to najlepszy punkt obserwacyjny.
Zaczynająca się siesta spowodowała pustki w niektórych częściach miasta, by w innych zrobić taki tłok, że ciężko było przejść i znaleźć miejsce dla siebie. Natężenie ruchu ma nieodłączny związek z ilością barów i kawiarenek. Wiadomo, dla jednych siesta to moment na uczczenie końca kolejnego dnia pracy, dla innych przerwa na życie towarzyskie oraz na posiłek dodający energii w ilości niezbędnej do wytrwania w pracy lub na uczelni do końca dnia.
Miasto chyba powoli szykuje się do kolejnego sezonu turystycznego bo mnóstwo kamienic i budynków przesłaniały rusztowania i siatki asekuracyjne. Jeśli chodzi o Hiszpanię to turyści ( przynajmniej ci z Polski ) wybierają najczęściej Barcelonę, Madryt, Andaluzję lub którąś z wysp. Więc z tego miejsca do Was apeluję - region jest naprawdę przepiękny, nie sposób się nudzić, można i leżeć do góry brzuchem na jednej z cudnych plaż, i można wędrować po górach albo dać się ponieść dwóm kółkom. Czekają na Was stare miasta z uliczkami wąskimi na szerokość ramion, zamki, ruiny i miejsca religijnego kultu. Każdy znajdzie coś dla siebie. Więc jeśli tylko będziecie gdzieś blisko to pamiętajcie - Murcja czeka i zaprasza. A ja Wam gwarantuję ( i obiecuję ), że wrócicie zachwyceni.