Nie wiem czemu kazałam Sevilli tak długo czekać na debiut tutaj. Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że od tamtych pachnących kwiatami pomarańczy dni minęło dokładnie pół roku. Co do dnia. Świadomość upływającego czasu była wystarczającym bodźcem aby przejrzeć zdjęcia i wrócić do tamtych chwil...
Piękna katedra - niestety nie weszłam do środka nad czym ubolewam. A wieża - La Giralda - to zachwycające dzieło Maurów.
Pomimo tego, że był marzec, w Sevilli było tłoczno. Moim spacerom towarzyszył gwar rozmów w różnych językach ale w całej tej krzątaninie udawało się od czasu do czasu znaleźć miejsca takie jak to...Chwila oddechu i dalej w drogę...
Jaka jest Sevilla? Zachwycająca. Kolorowa. Klimatyczna. Z mnóstwem urokliwych zakątków tylko czekających na odkrycie. Marcowa Sevilla pachniała kwitnącymi kwiatami pomarańczy i od tamtej pory ten zapach kojarzyć mi się będzie z tamtymi dniami...Ze słońcem, intensywnym przemierzaniem miasta wzdłuż i wszerz i fajnymi ( niekoniecznie poważnymi :) ) rozmowami - bo pobyt w Sevilli zaowocował nowymi znajomościami, co mnie cieszy jak nie wiem co...
Myślę że osoba lubiąca podróżować, nie ważne czy była w Sevilli czy nie, ma jakieś wyobrażenie o tym mieście. I jakieś oczekiwania. W końcu to Andaluzja a więc wiadomo :). Nie da się myśleć o Sevilli bez emocji i uczuć. U mnie dochodzą jeszcze wspomnienia.
Złota Wieża to kolejny symbol miasta. Usytuowana nad brzegiem rzeki Guadalkiwir stanowiła kiedyś część murów obronnych. Moim zdaniem najpiękniej wygląda oglądana z drugiego brzegu rzeki - otulającej miasto niebieskiej wstęgi mieniącej się w wiosennym słońcu.
Niekończące się labirynty uliczek i ukryte przed światem zakamarki - to lubię...
Można obejść Sevillę kilka razy a nie dotrzeć wszędzie? Można. Dla odmiany można też kilka razy dojść w to samo miejsce - niezamierzenie...Nowoczesna budowla rzucająca się w oczy i górująca nad miastem, a przez mieszkańców nazywana gofrem stała się bohaterem naszego powiedzenia, że w Sevilli wszystkie drogi prowadzą do gofra :)
A z gofra widać wszystko jak na dłoni.
Plac Hiszpański jest tak piękny, że chyba zasługuje na osobny wpis. My byłyśmy tam wieczorem, zachodzące słońce otulało wszystko ciepłą barwą co tylko potęgowało doznania. Na ławce wykonanej z kolorowych płytek azulejos mogłabym siedzieć do rana.
Fajne to były dni. Naprawdę. Wszystkim osobom w to "zamieszanym" jeszcze raz dziękuję.
A Sevilla pojawi się tu jeszcze i wszystko ( a zwłaszcza ogrom zdjęć ) wskazuje na to, że nie raz...